Lublinianka – Victoria Żmudź 1:1 (0:0)
Bramki: Norbert Myszka 90+3’ – Patryk Pakuła 87’
Lublinianka: Wrzosek – Kośka (46’ Dzyr), Stępień, Ptaszyński, Pioś – Baran (75’ Myszka), Bogusz, Waszczyński (46’ Morenkov), Sobiech, Milcz (82’ Kuzioła) – Bielak (75’ Kamola).
Victoria: Furtak – Gregorowicz, Pogorzelec, Paskiv, Brodalski – Kasprzycki (84’ Janusz), Krzyżak, K. Sawa, Misztal (72’ Zwolak) – Furta, Żmuda (61’ Pakuła).
Żółte kartki: Jarosław Milcz – Michał Gregorowicz, Robert Janusz, Mateusz Krzyżak
Widzów: 200
Sędziował: Maciej Łasocha (Biała Podlaska).
KOMENTARZE TRENERÓW
Grzegorz Białek: – Uratowaliśmy ten remis rzutem na taśmę. Tak naprawdę powinniśmy wcześniej prowadzić. Zagraliśmy słabo pierwsze 20-25 minut. Zabrakło spokoju pod bramką. Najpierw Kuba Baran niepotrzebnie szukał kontaktu z obrońcą, zamiast strzelać. Potem minimalnie nad poprzeczką uderzał Dominik Ptaszyński. Po przerwie było lepiej. Bardzo dobrą zmianę dał Klim Morenkov. Wyłożył trzy takie piłki, że aż grzech było z nich nie strzelić. Z pierwszej Paweł Bielak trafił w bramkarza. Następnie z bliska Baran huknął ze trzy metry nad bramką. Sztuką byłoby wykopać piłkę z tej odległości i nie trafić. W trzeciej sytuacji Jarek Milcznie wepchnął piłki do pustej bramki. Biliśmy głową w mur. W 87. minucie błąd Damiana Kamoliwykorzystał napastnik gości. W końcówce sam na sam zmarnował Damian Kuzioła. Pomyślałem: no to dzisiaj już nam nic nie wpadnie. Ale po rożnym Norbert Myszka zamknął dogranie głową.
Piotr Moliński: – Na pewno po tym meczu czujemy niedosyt. Straciliśmy bramkę w 93. minucie z rzutu rożnego. Trzeba powiedzieć, że przy stanie 0:0 Lublinianka miała dwie bardzo dobre okazje do strzelenia gola. My wykorzystaliśmy błąd defensywy. Patryk Pakuła dobrze odnalazł się między obrońcami i z zimną krwią zrobił, co trzeba. Po chwili mieliśmy dwie dobre sytuacje, żeby zamknąć mecz. To były okazje nawet więcej niż stuprocentowe. Najpierw Kamil Sawa źle zabrał się z piłką i dał szansę obrońcom na interwencję. Następnie Bartek Zwolak wybrał zły wariant. Chciał sam strzelić gola, a powinien podać do Kamila, bo ten był pięć metrów przed pustą bramką. Szkoda, że nie dowieźliśmy skromnego zwycięstwa do końca. Stąd ten niedosyt. Mimo wszystko nie ma co narzekać. Gdyby ktoś po ostatnich porażkach dał mi ten remis, to wziąłbym go w ciemno. Myślę, że ocenimy sytuację na zimno i spróbujemy wyciągnąć wnioski.